źródło: http://www.artstationsfoundation5050.com |
Ilekroć przejeżdżałam obok plakatu reklamującego wystawę
Erny Rosenstein w Starym Browarze, mówiłam sobie, że w końcu muszę się na nią przejść. Zbyt wiele nie wiedziałam na temat twórczości tej artystki. Jak mi się
później przypomniało, widząc jedną z jej prac na wystawie, kiedyś zrobiłam
kopię jednego z jej rysunków. Na wystawę zorganizowaną w setną rocznicę urodzin
artystki składają się obrazy, rysunki i obiekty. Folder towarzyszący wystawie
podaje interpretacje przedstawianej twórczości w kontekście ukazywania ciała
jako maszyny i przywołuje pojęcie l’abjection,
abiektu oznaczającego to, co „bezforemne, odrzucane przez system jako
odrażające, co nie pasuje do normatywnych mechanizmów społecznych, co wywołuje
wstręt i jest uznane za odpad.” I rzeczywiście, z jednej strony można zobaczyć obłe kształty,
ciepłe barwy, kreskę delikatną, pociągnięcia pędzlem miękkie jak kobiece ciało, ale również przedmioty metalowe, zimne, które również skojarzone zostały przez
artystkę z kobiecym ciałem (np. dzwonki do drzwi udające piersi).
Największe wrażenie wywarły na mnie obrazy prezentowane na
poziomie 0 wystawy. Jak dla mnie są to dzieła nie tylko surrealistyczne, ale wręcz
mistyczne. Oglądając sporych rozmiarów obraz przedstawiający „coś” na kształt
komórek ciała ma się wrażenie, że to w każdej, nawet najmniejszej części ludzkiego
ciała zamknięty jest cały świat… i tam właśnie jest jego początek.
Zachęcam do odwiedzenia wystawy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz