wtorek, 21 września 2010

Urodzona 29 lutego

-->
... a więc to istnieje naprawdę, tak silne uczucie w człowieku, że ze śmiechu i płaczu, pomiędzy śmiechem a płaczem, nie można znaleźć słów, ależ to coś niebywałego, całkiem jak w filmie, jak w powieści. Czuła w sobie istne trzęsienie ziemi, a że nie znała więcej słów niż inni, więc to na pewno zakochanie (1).
Takimi słowami opisuje miłość austriacka pisarka Ingeborg Bachmann (1926-1973) w opowiadaniu „Problemy, problemy” (z tomu „Symultanka”, Czytelnik, Warszawa 1975). Miłość jest częstym motywem w działach tej autorki. Jest to zazwyczaj uczucie przepełnione namiętnością, obsesyjne, spalające, stanowiące źródło cierpienia, czasami wręcz prowadzące do zatracenia. Bachmann opisująca w większości swoich utworów związek pomiędzy kobietą a żonatym (sic!) mężczyzną, to właśnie kobiety stawia na przegranej pozycji. Są one zagubione w tej miłości, co najlepiej ukazane jest w powieści „Malina”... bo kiedy trzeba o kimś stale rozmyślać i budzić uczucia dla niego, to wtedy jest się prawdziwie nieszczęśliwym (2). Natomiast miłość przedstawiona w opowiadaniu „Problemy, problemy” wydaje się czymś pięknym, potężnym i dającym radość. Bohaterka opowiadania takiej fascynacji nie uległa jednak pod wpływem mężczyzny. Owszem miała kochanka (żonatego), z którym łączyły ją raczej uczucia platoniczne, właściwie to było jej wszystko jedno, czy będą się spotykać czy nie. Do Beatrix - bo tak miała na imię, fala miłości przyszła w momencie, gdy zobaczyła własne oblicze w lustrze. Ingeborg Bachmann tym sposobem pokazuje, jak zaskakująca i niespodziewana (Beatrix zakochała się w sobie zdejmując wałki i widząc swoją twarz otoczoną lokami) jest miłość do samego siebie. Jednak czy jest to tylko zauroczenie własnym wyglądem? Beatrix - osoba bez celu w życiu, leniwa, lubiąca spać, szczęśliwie zagrzebana w pościeli, nieustannie zmęczona, bez poczucia obowiązku zarabiania na siebie czy uczenia się, kochanka (?) Ericha, którego żona Guggi jest wielokrotną niedoszłą samobójczynią. Beatrix zmagająca się z uciążliwym trudem codziennego przymusu wyszukiwania pończoch, zajęta dobieraniem garderoby, szminkowaniem. Jej najukochańsze słowo to „Okropność”. Urodziła się 29 lutego, więc daje do zrozumienia, że jest jeszcze dzieckiem i nigdy nie będzie dorosła. Jednocześnie czuła się za stara na dziecięce według niej podchody mężczyzn, ich dotknięcia oraz przytulanie się. Do końca nie wiadomo, co łączyło ją z Erichem - czy była to namiętność czy stanowiła ona dla niego tylko „oazę spokoju”, oddech w jego pogmatwanym życiu z Guggi. To co ich łączyło pisarka określa słowami: To czego nie było między nimi. Momentami Beatrix robi się denerwująca dla czytelnika. Drażni jej lenistwo, brak inicjatywy czy ludzkich odruchów. Jak pisze autorka, Beatrix była po prostu zbyt wyczerpana, by rzucić się w wir życia. Jej jedyna rozrywką było przesiadywanie w salonie fryzjerskim RENÉ. Tam czuła się dobrze, wszyscy ja rozumieli a ściany były pokryte lustrami. Dopiero tam okazuje się, że Beatrix ma prawdziwe, ludzkie odruchy, uczucia. Oczekując na zabiegi pielęgnacyjne była przejęta, zmęczenie z niej opadało, zmieniała się, promieniała, zapominała o tym, co ja dręczyło. Wybór fryzury - to dla niej poważna decyzja. Już przed przełomowym momentem, w którym zakochała się w sobie, zdawała sobie sprawę z tego, że jest ładna. Szczególnie podobały jej się własne stopy - nikt, nawet Erich nie musiał oglądać jej stóp, wystarczyło, że ona je widzi i może się nimi zachwycać. Dręczył ją iście filozoficzny dylemat: Jestem dziewczęciem-kobietą. Czy może kobietą dziewczęca? (str. 86). Rozpoznanie siebie, pięknej w lustrze było dla niej objawieniem. Postawa Beatrix jest jakby głosem Bachmann przeciw tradycyjnemu traktowaniu kobiecego ciała w historii kultury zachodniej. Jak pisze Barbara Smoleń: "Według poststrukturalistycznych teorii feministycznych cywilizacja zachodnia jest zdeterminowana przez panujący w niej patriarchalny system organizacji społecznej i kulturowej, mający na swe usługi dyskurs fallocentryczny. Kobiecość jest w nim na różne sposoby mistyfikowana, kobieta czuje się w mniejszym lub większym stopniu wykluczona, wyalienowana, opresjonowana”(3).Przez wiele wieków ciała kobiet były jedynie pięknym przedmiotem do oglądania, tematem tabu. Kobiety nie mogły się cieszyć własną cielesnością, gdyż wyuczano w nich poczucie wstydu. Dlatego tak niezwykła i utrzymana w feministycznym duchu wydaje się być ta celebracja własnego wyglądu, urody przez Beatrix. Moment, gdy bohaterka zdejmując wałki z głowy patrzyła zauroczona na swoje przemienione, otoczone lokami oblicze był
-->jak z innego świata. Ze świata, w którym nie drą się pończochy, nie brudzą się suknie, w którym nie pada deszcz. Na ziemię sprowadził ją dopiero nieudany makijaż (maquillage) oczu wykonany przez nową, niewprawną pracownicę salonu fryzjerskiego RENÉ. Nierówne kreski na powiekach doprowadziły ją do załamania. Beatrix wybiegła z salonu na dwór, na deszcz, który doszczętnie zniszczył także piękne loki. Karen R. Achberger twierdzi, że bohaterki opowiadań składających się na tom „Symultanka” są cichymi ofiarami zbrodni współczesnego społeczeństwa przeciwko kobietom. W przypadku Beatrix zniszczona fryzura i makijaż są przedstawieniem „symbolicznego samobójstwa” (4). Jest to metaforyczna destrukcja, której doświadczają kobiety. Znamienne są ostatnie słowa opowiadania. Pewna staruszka widząc Beatrix w tak opłakanym stanie, pocieszała ją myśląc, że wszystkiemu winien jest jakiś mężczyzna. Beatrix nie zaprzeczyła, tylko powtórzyła za nią: Tak, ci mężczyźni -->Ingeborg Bachmann nie zostawia w swoim opowiadaniu pozytywnego przesłania. Wydaje się, że dla kobiet ich własne ciało i wygląd będą zawsze brzemieniem, źródłem udręki. Najpierw ze względu na męską opresję i panujące stereotypy. Kierunek się zmienił i wyemancypowane kobiety pragną wyglądać pięknie, cieszyć się własną urodą, nadążać za panującymi kanonami piękna. Przez co niejednokrotnie, niezadowolone z tego co widzą w lustrze, wpadają w pułapkę (anoreksja, bulimia). Utwór „Problemy, problemy” Ingeborg Bachmann napisany ok. 1972 r. wydaje się być prekursorski w tym kierunku.
-->
-->
-->
-->
-->
1. I. Bachmann, Problemy, problemy, tł. A. M. Linke.
2. I. Bachmann, Malina, tł. S. Błaut, wyd. Czytelnik, Warszawa 1980, str. 306.
3. B. Smoleń, Mimetyzm Luce Irigaray. w: Ciało, płeć, literatura. Prace ofiarowane Profesorowi Germanowi Ritzowi w pięćdziesiątą rocznicę urodzin, red. M. Hornung, T. Korsak, Warszawa 2001, str. 659.
4. K. R. Achberger, Understanding Ingeborg Bachmann, 1995, str. 143.  
-->
-->
-->
-->
-->

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz